Kochali się na łóżku. Z czułości nie zostało śladu, rwali się na strzępy, gryźli języki. Obwąchiwał jej szyję i zlizywał z niej wilgoć, przyklejał biodra do jej pośladków, szukał tego, co znane, i tego, co obce
Gdy w końcu odturlał się na drugi koniec łóżka, Andrea rozłożyła ręce i nogi; leżeli w ciemności jak blade gwiazdy.
- Co mu powiedziałaś? - zapytał w końcu i zaraz tego pożałował.
- Że jesteś jednym z wielu.
- Którzy cię rżną?
- Którzy by chcieli.
- Chce mieć z tobą dziecko mimo to?
- Chce, bo mnie kocha.
- Taką?
Wstała i owinęła się prześcieradłem, wyszarpując spod niego uparty róg.
- Andrea... - Zwinął się na boku. - Jadę po bandzie.
Pstryknęła zapalniczką. Nie paliła, ale widać dawniej musiała, skoro trzymała w domu zapalniczki.
- Czego ode mnie chcesz?
Jęknął, jakby go podpaliła.
- Ciebie.
- Chcesz mnie? - syknęła, połyskliwe włosy zakołysały się w mroku.
Popatrzył na ramiona, na drżący płomień zapalniczki.
- Chciałbym mieć was obie...
© W.A.B