Kobieta i dziewczyna, dojrzała i energiczna, łebska oraz w świetnej kondycji fizycznej.
Nawet nie heroska, bo przecież to, co zrobiła, nie przekracza ludzkich sił. Nie trzeba być SuperBohaterką, żeby podjąć decyzję i wcielić ją w życie. Nie mogę wyjść z podziwu, że udało się wcisnąć całym generacjom wizerunek Grażyny jako bohaterskiej, ale jednak zmokłej kury. Zmokłej „poświęceniem” – dla ojczyzny, dla sprawy, dla męża – dybami, w których dyszy Matka Polka, i każda Polka, niestety.