Anna Wolberg jest cudzoziemką w sensie kuncewiczowskim.
Pochodzi z Łotwy, mówi po łotewsku i po niemiecku, jest luteranką, zarabia najpierw jako pracownica seksualna, potem zatrudnia się w zakładzie kapeluszniczym. Próbuje stanąć finansowo na nogi, ale kiedy zaczyna chorować – praca w lupanarze spustoszyła organizm – musi polegać na wsparciu finansowym kochanka. Nienawidzi tej sytuacji, czuje się nią upokorzona. W diabły idą jej wysiłki, próby wydobycia się z zależności – wszelkiej. Jej „cudzoziemskość” powoduje, że doświadcza wyobcowania na poziomie języka, zwyczajów, religii, pochodzenia, klasy społecznej. Stara się te bariery przeskoczyć, zarabiając, oszczędzając, ucząc się, zdobywając nowe umiejętności. Ale to nie wystarcza