„Pani Furia" Grażyny Plebanek opowiada o rodzinie imigrantów z Konga, która na różne sposoby próbuje radzić sobie z obcością w Europie.
Eddie, gawędziarz z Kinszasy, brukselski szofer z prawniczym wykształceniem, w końcu opuszcza rodzinę i wraca do Konga. Wcześniej zaraża swoją córkę Alię (imię nadane na cześć Muhammada Alego) miłością do boksu i snucia opowieści. Dorosła Alia zostaje policjantką, ale i tak staje się ofiarą seksizmu i uprzedzeń rasowych. Wyobcowanie to tutaj wspólne doświadczenie wszystkich imigrantów, także Polaków. Mundurowi obcego pochodzenia odreagowują otaczającą ich przemoc, tworząc grupę, która torturuje cudzoziemców bez prawa pobytu. Okazuje się też, że dla współczesnych Belgów Kongo - belgijska kolonia, w której dokonało się przemilczane przez wiele lat ludobójstwo (o nim opowiada „Jądro ciemności" Conrada) - to dziś tylko jakiś kraj w Afryce, o którym nie mówi się nawet na lekcjach historii. Wielokulturowa Bruksela, w której Plebanek mieszka od kilkunastu lat, jest dla niej inspiracją do pisania o kondycji dzisiejszej Europy. Jak wynika z „Pani Furii", kondycji bardzo marnej.